PODSUMOWANIE - opis całościowy


Kiedy już w październiku dowiedziałem się o moim stypendium, byłem przeszczęśliwy i zacząłem od razu wszystko planować. Poznanie rodziny, załatwianie wizy - to były tylko początki. Prawdziwe przygotowania zaczęły się na tydzień przed wyjazdem. Pakowałem się, kupowałem polskie słodkości dla mojej rodzinki, spotykałem się ze wszystkimi przed 7-tygodniową rozłąką.

Nareszcie po 9,5 miesiącach oczekiwania, dnia 22 czerwca, wyruszyłem na podbój Stanów Zjednoczonych. Wraz z Adamem Zemlerem, Olą Adamską, panią Katarzyną Jurkowską oraz jej mamą wsiedliśmy do samolotu w Poznaniu i po przesiadce w Warszawie, załoga międzykontynentalnego Dreamlinera przywitała nas na swoim pokładzie. Byłem zachwycony luksusem, przez całą podróż wciąż nie dowierzałem, że lecę do USA. Lądowanie w Chicago i przejście przez odprawę celną wypadło bez problemów. Już od samego początku, od pierwszych kroków byłem zafascynowany Stanami Zjednoczonymi.


Pierwszego wieczoru poznałem swoją rodzinkę - Petersonów. Trisha i Daniel przyjęli mnie pod swój dach. Elliot i Jason - moi "amerykańscy" bracia - mają 16 i 13 lat. Od samego początku dogadywałem się z nimi bardzo dobrze. Mieszkałem w małym miasteczku Niagara w stanie Wisconsin.


Przez cały mój pobyt robiliśmy naprawdę dużo. Zwiedzaliśmy, podróżowaliśmy, chodziliśmy na mecze, koncerty. Już na początku odwiedziliśmy Milwaukee. Pierwszego wieczoru byliśmy na wielkim festiwalu muzyki country Summerfest, gdzie bawiliśmy się na koncercie Thomasa Rhetta. Ten typ muzyki jest bardzo popularny w Stanach, a ja się w nim zakochałem. Będąc w Milwaukee, odwiedziliśmy stadion Miller Park i oglądaliśmy mecz baseballa drużyny Milwaukee Breweres.



Moja amerykańska rodzina pokazała mi wiele atrakcji i sportów. Podczas jednego weekendu wybraliśmy się nad rzekę, gdzie leniwie pływaliśmy na materacach, a także miałem okazję poznać tubing. Osoba siedzi na pontonie, który jest przyczepiony liną do pędzącej motorówki. Płynie się aż do upadku - naprawdę fantastyczna zabawa. 


Trisha jest właścicielką trzech lokalnych stacji radiowych, więc miałem okazję zobaczyć, jak radio działa w USA.


Miałem to szczęście być w Stanach podczas ich Święta Niepodległości - 4th of July. Jest to niesamowite doświadczenie obserwować wielką paradę oraz te wszystkie rodziny wychodzące na ulice, by razem celebrować ten wspaniały dzień.


Pewnego weekendu wybraliśmy się, by pospacerować w okolicach wodospadów. Odwiedziliśmy także Blackrocks w Marquette, gdzie dużą popularnością cieszą się klify. Wraz z Jasonem i Elliotem skakaliśmy właśnie z takich klifów do wody (około 10-15 metrów). Niestety woda była tak lodowata, że musieliśmy z niej jak najszybciej uciekać.


Na 3 dni wybraliśmy się na Mackinac Island. Jest to mała wyspa w Michigan, której obwód to zaledwie 13 km. Zwiedziliśmy fort, który pochodzi z czasów II Wojny Światowej, objechaliśmy wyspę dookoła rowerami, kąpaliśmy się w jeziorze - a przede wszystkim, całą rodzinką spędzaliśmy czas.


Jeden z weekendów spędziliśmy w stanie Minnesota. Odwiedziliśmy ogromne centrum handlowe - Mall of America w Minneapolis. Mnóstwo rodzajów sklepów, mnóstwo restauracji, a co najbardziej zaskakujące to wewnętrzny park rozrywki z licznymi rollercoasterami i diabelskim młynem - spędziliśmy tam dzień pełen wrażeń.


Trisha zabrała mnie dwa razy do kasyna. Za pierwszym razem niestety nic mi się nie udało wygrać. Bardzo zainteresował mnie blackjack, którego nauczyli mnie Petersonowie podczas jednego z wieczorów. Natomiast podczas drugiego pobytu miałem o wiele więcej szczęścia - wygrałem ponad 100 dolarów podczas gry w blackjacka - to było naprawdę niesamowite uczucie.


Wraz z drużyną footballową (footballu amerykańskiego) Elliota pewnego popołudnia wybraliśmy się na paintball. Bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ był to w sumie pierwszy mój raz, kiedy strzelałem farbą do kolegów. 


W Green Bay gra drużyna footballu amerykańskiego - Packers. Na początku sierpnia rozpoczynali oni swój obóz przygotowawczy, który był otwarty dla publiczności, dlatego też na jeden taki trening pojechaliśmy. Przy okazji zwiedziliśmy stadion Lambeau Field i skorzystaliśmy z różnych promujących drużynę atrakcji. 


Innego weekendu odwiedziliśmy Wisconsin Dells - małe miasteczko z wielką ilością atrakcji. Były tam baseny, gokarty, rollercoastery, minigolfy i wiele wiele innych. Korzystaliśmy naprawdę z wielu, ale m. in. z rejsu łodzią Army Ducks (czyli amfibią z czasów wojennych) po rzece Michigan.  


Byliśmy także na kolejnym meczu baseballowym, ale tym razem nieligowym. Był to mecz charytatywny byłych gwiazd footballu amerykańskiego - nawet z jedną udało nam się zrobić fotkę.


Jednego z wieczorów Trisha zabrała mnie na wyścigi samochodowe. Siedząc na widowni czułem się, jakbym oglądał na żywo film Auta. To było coś, czego jeszcze nigdy w życiu nie oglądałem. Było głośno, ale widowisko naprawdę niezłe.


Pod koniec mojego pobytu znów byliśmy na koncercie muzyki country - tym razem podczas Milwaukee State Fair. Był to taki festiwal, stanowy jarmark, na którym oprócz koncertów były różne pokazy, dużo jedzenia, dużo zwierząt. Bawiliśmy się na koncercie Brett'a Elderedge'a, kolejnego przedstawiciela muzyki country, który tylko utwierdził mnie w moim zachwycie tą muzyką.


Na kilka dni przed wyjazdem kupiłem w sklepie składniki i postanowiłem swojej amerykańskiej rodzince przyrządzić polski obiad. Zrobiłem kotlety z kurczaka, ugotowałem ziemniaki, była surówka z marchewki z jabłkiem oraz kompot z jabłek. Starałem się jak mogłem, ale jednak Ameryka to nie Polska i jakość produktów nie była zbyt wysoka. Ale i tak byłem z siebie dumny, a moja rodzinka przynajmniej mówiła, że im smakuje.


Niedługo przed wyjazdem, spontanicznie udało się Trishy załatwić bilety na jeden z meczy Packers'ów z Green Bay. To było niesamowite przeżycie oglądać taki mecz - atmosfera, emocje i dynamika tego sportu rozpalały w człowieku wiele pozytywnych odczuć. 


Przechodząc już do podsumowania.
Spędziłem w Stanach Zjednoczonych 51 wspaniałych dni. Co najważniejsze poznałem USA od wewnątrz - wszedłem do prawdziwej, amerykańskiej rodziny i tam funkcjonowałem. Żyłem z Amerykanami na co dzień, co dało mi obraz, którego nigdy bym nie doświadczył, mieszkając np. w hotelu. To co mi bardzo zaimponowało to amerykańska życzliwość, uśmiech i chęć do pomocy. Ludzie naprawdę mają inną mentalność - zawsze są mili, uprzejmi, nie mają zmartwień (a jeśli mają, to je ukrywają). Kolejnym moim spostrzeżeniem było stereotypowe jedzenie. Moje przypuszczenia się sprawdziły - mnóstwo fastfoodów, nic nie gotowane w domu, wszystko na szybko - ale tacy już są Amerykanie. Muszę przyznać, że pewien nadbagaż ciała przywiozłem ;)). W amerykańskich sklepach jest wszystko i wszystko jest ogromne. Jeśli kupujecie puszkę, to nie dostaniecie jednej sztuki tylko kartony z dwunastoma. Jeśli mleko, to minimum 3 litry. W Polsce mamy 3 rodzaje M&M'sów, a tam naliczyłem 16 (co widać na poniższym zdjęciu). Ale jeśli chodzi o jedzenie to chyba najbardziej zasmakowałem w cheese curds (kulki z sera smażone w głębokim tłuszczu; typowe w moim stanie).


Odwiedziłem w sumie 4 stany - naprawdę dużo podróżowaliśmy i to było wspaniałe, że moja rodzinka chciała mi tyle pokazać. Poznałem, jak wygląda życie nastolatka po drugiej stronie Atlantyku, a przede wszystkim bardzo podszkoliłem swoją umiejętność wykorzystywania języka angielskiego w praktyce (pomimo niewielkich problemów na początku, szło mi naprawdę dobrze). Przez cały swój pobyt prowadziłem bloga - każdego wieczoru wrzucałem posta, o tym co się działo danego dnia (było to duże wyzwanie, aby codziennie coś napisać). 
Jestem ogromnie wdzięczny mojej amerykańskiej rodzinie za to, ile dla mnie poświęciła, ile mi pokazała i za to ile dobra włożyli w ugoszczenie mnie. Dziękuję bardzo mojej UKOCHANEJ szkole, dzięki której w Stanach się znalazłem - dało mi to niesamowitą możliwość poznania USA. Jestem wdzięczny także Pani Jurkowskiej oraz jej mężowi Johnowi za zorganizowanie całej podróży oraz znalezienie tak wspaniałej rodzinki.
11 sierpnia o godzinie 15:00 zameldowaliśmy się w Poznaniu - w naszym domu, by doświadczyć jeszcze przez chwilę polskich wakacji. 


Niezapomniane wakacje niestety się skończyły.
Stany Zjednoczone - jeszcze do was wrócę! ❤🇺🇸

Sebastian Podstawski

Komentarze

Prześlij komentarz