#36 Sławny baseball i wyścigi

Dzień ponownie zaczął się wcześnie. Wymeldowaliśmy się z hotelu i pojechaliśmy na śniadanie. Zamówiłem, najbardziej tam popularne, tradycyjne amerykańskie śniadanie. Jajka, ziemniaki zapieczone, mięsko smażone i klasyk - sok pomarańczowy. Muszę przyznać, było sycące. 


Po śniadaniu zawitaliśmy w Dunkin Donuts. Bardzo popularna sieć, sprzedająca przepyszne donuty. Nie dość, że trochę ich kupiliśmy to jeszcze wraz z Jasonem napiliśmy się przepysznej mrożonej kawy.


Z Wisconsin Dells udaliśmy się do Appleton na boisko baseballowe. Odbywał się tam dzisiaj mecz, ale nie taki zwykły. Zawodnikami byli footbaliści amerykańscy, muzycy, koszykarze, gwiazdy telewizji itp. Nie grali oni w baseball, tylko w softball (łatwiejsza wersja baseball'a). Był to mecz jakby charytatywny, zorganizowany przez fundację, którą założył sławny footballista - Donald Drive. Na mecz szliśmy wraz z przyjaciółką Trishy. Każdy na wejściu dostał figurkę Donalda Drive'a z ruszającą się główką.  Mieliśmy idealne miejsca w pierwszym rzędzie. Gra była naprawdę super, niektórzy z nich się wygłupiali, dawali sobie fory itd. Wszyscy się bardzo dobrze bawili. Zawodnicy, jeśli akurat nie grali, to wychodzili do ludzi i podpisywali wszelakie rzeczy - koszulki, piłki, figurki lub etui od telefonów. Jason zebrał naprawdę wiele podpisów. Mi wystarczył jeden od brata Donalda Drive'a, z którym to też mam zdjęcie.





Na obiad pojechaliśmy do chińskiego fastfooda - Panda Express. Całkiem dobre jedzenie, spróbowałem w sumie kurczaka w sosie pomarańczowym i byłem mile zaskoczony. 


Następnym celem naszej podróży był dom taty Trishy, który znajduje się w Shawano (czyta się 'szano' - nie wpadłbym na to). Leży on praktycznie nad samą rzeką (drugie zdjęcie to widok z mojego okna).


Prawie od razu po przyjeździe wybraliśmy się z Trishą na wyścigi. Byłem bardzo podekscytowany, ponieważ były to moje pierwsze wyścigi na żywo w życiu. Przed torem były wystawione koszyki, do których można było wrzucać losy. Każdy koszyk to była inna nagroda (pobyt w hotelu, lodówki, zapas słodyczy, butelki wina, zabawki dla dzieci, kajak), naprawdę mnóstwo różnych rzeczy. Trisha wykupiła trochę bilecików i chodziliśmy i wrzucaliśmy do różnych pojemników. Ostatecznie niestety nie udało jej się nic wygrać. 



Weszliśmy na trybuny. To było niesamowite. Na początku byliśmy świadkami rozgrzewek, czy też krótszych wyścigów. Pierwsze moje skojarzenia po wejściu to bajka Auta. Oglądać te wszystkie samochody - super uczucie. Kiedy było już zupełnie ciemno zaczęły się takie dłuższe wyścigi (20 okrążeń). Emocje były ogromne. Jednocześnie przerażające, a z drugiej strony ciekawe były stłuczki i wypadanie. Na przykład przy tych większych już na pierwszym okrążeniu się coś działo i była żółta flaga (to znaczy, że trzeba zachować ostrożność). Raz nawet byliśmy świadkami jak jedno auto wjechało na drugie. Za każdym razem jak samochody przejeżdżały obok trybun, robiły ogromny hałas. Wyjeżdżając z wyścigów naprawdę trochę mnie bolały uszy. Ale to było super oglądać to wydarzenie.






Po powrocie do domu poopowiadałem tacie Trishy trochę o Polsce i tak się zakończył kolejny super dzień.

Komentarze