#30 Wrap i kasyno

Spokojna niedziela rozpoczęła się od tego, że pojechaliśmy do kościoła. Muszę przyznać, że dziś odprawiał Mszę bardzo młody ksiądz i miał bardzo dobre kazanie, które nawet w większości zrozumiałem. Po kościele pojechaliśmy na śniadanie, gdzie zjadłem pysznego (choć trochę za ostrego) wrapa z kurczakiem.


Po powrocie do domu było dość gorąco, dlatego tylko chwilę pograliśmy sobie w piłkę, po czym wskoczyliśmy do basenu. Popołudnie spędziliśmy raczej leniwie. Następnie wraz z Trishą i Danem wybraliśmy się od Escanaby. Pojechaliśmy tam z jednego względu - kasyno. To był niesamowity wieczór. Naprawdę jeden z lepszych. Jako, że jestem już 18-latkiem to mogłem grać we wszystko. Dostałem od Trishy 40 dolarów, za co jestem jej bardzo wdzięczny. Chyba z 1,5 godziny spędziłem przy stole do blackjacka. Na początku chwila obserwacji, a później wszedłem do gry z całymi czterdziestoma dolarami. Naprawdę, uwielbiam tę grę i nie dziwię się, czemu ludzie uzależniają się od hazardu. Rozgrywka sprawiała mi naprawdę dużą frajdę. W pewnym momencie miałem nawet 50 dolarów, ale chciałem mieć rozrywkę dalej, więc grałem. No i tym sposobem przegrałem wszystko w blackjacku. Szkoda, że w Polsce kasyna nie są tak popularne. Następnie poszliśmy coś przekąsić - ja zjadłem hot doga z boczkiem i serem. W międzyczasie okazało się, że Trisha, grając na automatach wygrała 1800 dolarów. To był zdecydowanie jej wieczór. Potem ja poszedłem wypłacić swoją kasę, by także spróbować swoich sił w automatach. Moje 5 dolarów udało mi się podwoić, ale (tak jak przy blackjacku) zdecydowałem się grać dalej, więc znowu zostałem z niczym. Ale dla mnie tego wieczoru liczyła się dobra zabawa.




W drodze powrotnej do domu zajechaliśmy do Walmartu - przeogromnego sklepu. Zrobiliśmy "małe" zakupy za ponad 200 dolarów, po czym z całym obładowanym autem wróciliśmy do domu. To był naprawdę genialny wieczór.

Komentarze