Dzisiejszy poranek to coś bardzo odświeżającego (i wcale to nie był prysznic). Wstałem o 7:00 i poszedłem biegać na trasę wokół wyspy. To było takie wspaniałe uczucie - tylko ja i woda, pojedynczy ludzie tylko mnie czasem mijali, a tak to taka cisza i spokój - zupełnie co innego niż dzień wcześniej. Piękne widoki i spalone kalorie z rana - opłacało się.
Po wymeldowaniu z hotelu udaliśmy się na śniadanie. Musiałem nadrobić stracone kalorie, dlatego zjadłem gofra z lodami i truskawkami.
Następnie udaliśmy się na zakupy - kupiliśmy jeszcze drobne pamiątki i powolnym krokiem zmierzaliśmy ku naszemu promowi.
Szybki rejs i nasza przepiękna przygoda na wyspie Mackinac się skończyła. Kolejnym naszym celem było miasto Macinaw. Aby się do niego dostać przeprawiliśmy się przez most Mackinac, który ma długość 8 km! Tak długiego mostu w życiu nie widziałem.
Tak naprawdę głównym powodem, dla którego odwiedziliśmy to miasto, było przejechanie przez most, ale jak już byliśmy na miejscu to odwiedziliśmy parę sklepów, m. in. sklep ze słodyczami - no po prostu moja kraina. Przepiękny zapach już od samych drzwi, mnóstwo rodzajów fasolek, pralin oraz gatunków popcornu. Było tego tak dużo, że nie wiadomo było za co chwycić.
W drogę powrotną ja prowadziłem. Przejechałem przez most (widoki z poziomo kierowcy były o wiele lepsze), a następnie ruszyliśmy w drogę do domu. Umówiliśmy się z Elliotem, że pierwszą połowę prowadzę ja, a drugą on. Zatrzymaliśmy się na obiad - bardzo dobry hamburger, a następnie nie mogłem się powstrzymać przed spróbowaniem deseru - brownie z lodami waniliowymi polane gorącą czekoladą. Niestety okazało się to tak wielkie, że całego nie zmieściłem. Ale było przepyszne.
Wieczorem Trisha i Elliot nauczyli mnie grać w blackjacka. Dzięki temu stwierdziłem, że może odwiedzę kasyno, jak już jestem w USA.
Kolejny wspaniały dzień za mną. Jutro szykuje się trochę wolniejszy dzień, a w czwartek ruszamy do Minnesoty!
Komentarze
Prześlij komentarz