#13 4th July i basen

Zacznę od dzisiejszego najczęstszego powitania: Happy 4th of July!
Tak, dziś Święto Niepodległości USA.
Dzień zaczęliśmy wcześnie, bo już od wschodu słońca nie mogłem spać w naszej bazie. Ale wstaliśmy dopiero o 6:30, bo Trisha o godzinie 7:30 musiała być w Iron Mountain. Brała ona udział w paradzie. W każdym małym miasteczku organizowana jest zawsze niepodległościowa parada. Na początku z resztą mojej rodzinki poszliśmy na śniadanie na pancakes.


Zabraliśmy ze sobą krzesła i w pobliżu stacji radiowej Trishy usiedliśmy sobie przy ulicy. Siedziały tam całe, amerykańskie rodziny wychodziły z domów na ulice, by brać udział w paradzie. Coś wspaniałego. W tym pochodzie brały udział naprawdę przeróżne osoby. Na początku zaczęło się od służb (policji, straży), jechało wojsko, różne ciężarówki. Był także samochód Kościoła, drużyny football'u, różne stowarzyszenia, kółka zainteresowań (rolki, monster trucki na pilota), orkiestra. Naprawdę mnóstwo - parada przechodziła obok nas przez 1,5 godziny. Zwyczajem amerykańskim jest, że wszyscy z parady rzucają cukierki, dzieciom (i nie tylko), które stoją przy ulicy. Rozdają czapeczki, lody, wodę. Wszyscy krzyczą do siebie "Happy 4th of July". Atmosfera niesamowita, która pokazuje jedność i życzliwość Amerykanów. Zdjęć dzisiaj tu nie wrzucę, ponieważ zabrałem ze sobą aparat i potrzebuje chwili na ich przerobienie. 
Zdjęcia znajdziecie później tutaj ;) -> https://www.facebook.com/podstawskifoto/

 

Po paradzie wróciliśmy do domu i siedzieliśmy chyba z 3 godziny w basenie. Ostatecznie na końcu byliśmy tam wszyscy razem - graliśmy w kolory, w siatkówkę, skakaliśmy do wody, a to wszystko, aby odpocząć od tego dzisiejszego skwaru.
Na wieczór wybraliśmy się do znajomych rodziny, do Norway. Po obiedzie siedzieliśmy i gadaliśmy (głównie dorośli). My z Elliotem trochę graliśmy w piłkę nożną, ale raczej się nudziliśmy.


Wieczorem przyszedł czas na kolejną, tradycyjną atrakcję 4. lipca - fajerwerki. Kupiliśmy ich mnóstwo, ale niestety kiedy zrobiło się już ciemno, zaczęła się także burza i deszcz. Także nie było za dużo pirotechniki dziś, ale widok jednocześnie fajerwerków i piorunów był niesamowity.




Z Adama filmu wiem, że dziś są 243. urodziny Ameryki, a świętować ten dzień razem z nimi to była sama przyjemność!




Komentarze