#2 Park rozrywki i powrót do domu

Moją rodzinę niedługo Wam przedstawię.
Elliot - jeden z moich rówieśników miał dziś mecz w Appleton, dlatego poprzedniej nocy spaliśmy w hotelu (CZTEROGWIAZDKOWYM). Niestety moja aklimatyzacja do czasu amerykańskiego nie była zbyt prosta. Obudziłem się o 5:30 (amerykańskiego czasu, tj. 7 godzin w tył niż Polska - takiego będę używać) i nie mogłem już zasnąć. Kiedy moja rodzinka się obudziła pojechaliśmy na hotelowe śniadanie (pojechaliśmy autem, choć mieliśmy do przebycia jakieś 150 metrów). Zjadłem swoje pierwsze amerykańskie śniadanie - niestety nie mam zdjęcia :( Jadłem tosty, kiełbaski, jajka sadzone, hash browns no i standardowo sok pomarańczowy, było przepysznie.
Następnie pojechaliśmy na mecz Elliota. Miał mecz w piłkę nożną, jest bramkarzem. Podczas meczu porobiłem trochę fotek aparatem.

Następnie rodzinka zostawiła nas (dzieciaki) w małym parku rozrywki. Byliśmy na gokartach, próbowaliśmy swoich sił w baseballu, strzelaliśmy się na laser tagu, graliśmy w bowling i na automatach.

Na koniec zjedliśmy pizzę. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, w jaki sposób została pokrojona. Pokroili ją po prostu w kratkę - na takie małe kawałki.

Następnie wyjechaliśmy nareszcie do domu. Po drodze patrzyłem i obserwowałem Amerykę. Wstąpiliśmy po drodze jeszcze do sklepu, żebym mógł sobie kupić pre-paida - teraz mam Internet cały czas. Nasz przepiękny dom także opiszę w oddzielnym poście. 

Podsumowując pierwszy, prawdziwy dzień - Ameryka jest super, naprawdę. Widzę to, co kiedyś widziałem tylko w filmach - cudowna zabudowa, Ci ludzie, fastfoody - to jest super. Co do języka - staram się, ale nie zawsze wychodzi mi ich zrozumieć. Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia.