#40 Taco Bell i narty wodne

Na śniadanie poszliśmy do pobliskiej restauracji w Niagarze. Zjadłem pyszny omlet z serem i szynką.


Następnie pojechałem z Trishą do pracy. Tam sobie trochę posiedziałem, poszedłem odwiedzić parafię, w której jest polski ksiądz (akurat jest nieobecny) oraz pojechaliśmy zobaczyć różne sklepy z pamiątkami. Lunch jedliśmy w Taco Bell - meksykańskim fastfoodzie. 


Kolejnym punktem dzisiejszego planu była wizyta w Walmarcie, gdzie zrobiłem wielkie zakupy słodyczowe do Polski. Tym razem spędziłem tam tylko 1,5 godziny. 


Zaraz po powrocie do domu wybraliśmy się na obiad. To jest taki fastfood głównie z funkcją drive through. Jest ogólnie jakieś 10 takich tablic, pod które podjeżdża się samochodem. W dowolnym momencie można wcisnąć przycisk i zadzwonić, by zamówić. Po chwili czekania Pani przynosi całe zamówienie bezpośrednio do auta. W sumie jedzenie nawet dobre - stripsy z kurczaka oraz cheese curds. 


Od razu po tym pojechaliśmy do Spread Eagle na pokaz nart wodnych. Niesamowite były niektóre grupy. Największe wrażenie zrobili na mnie skoczkowie. Były także dziewczyny które na nartach wodnych tworzyły różne formacje - to też było super. Jedną z nich znała Trisha i dlatego po całym show zrobiłem sobie zdjęcie z czwórką z nich. Były zafascynowane jak mówiłem, że jestem z Polski.





Wieczór spędziłem w sumie na oglądaniu Czarnego Lustra, więc nie specjalnego się nie działo. 

Komentarze